Szpitalne jedzenie, czyli jak Polak ma wrócić do zdrowia

Pod koniec lutego "miałam przyjemność" leżeć w jednym z wrocławskich szpitali na oddziale ortopedii. Miałam robioną artroskopię, spędziłam tam 3 dni. 
Niestety nie miałam ani jednego dnia z pełnym wyżywieniem, bo jak się okazało - w dniu przyjęcia dostałam tylko zupę i kolację (spodziewałam się, że nie będzie śniadania, ale myślałam, że drugie danie dostanę będąc tam od 7,30). Następnego dnia dostałam tylko kolację (śniadania nie mogłam bo zabieg, czemu nie dostałam obiadu - nie wiem.) W dniu wypisu dostałam tylko śniadanie. 
Zrobiłam kilka zdjęć aby upamiętnić te posiłki i żeby z ciekawości sprawdzić ile kcal przyjęłam. 

Co do smaczności jedzenia - nie było źle. Chleb był świeży, masło prawdziwe. Odstraszał mnie tylko wyrób szynko-podobny. 

No to sprawdzamy!

Dzień pierwszy

  • krupnik
  • kompot
  • 2 kromki chleba
  • sałatka jarzynowa
  • masło
  • herbata (słodzona...) 



Rozkład kaloryczny i rozkład makroskładników wygląda następująco (oczywiście nie jest to dokładne, ponieważ nie ważyłam idealnie ile dostałam zupy oraz jak słodka była herbata - jest to analiza "na oko"

Podsumowując - lekki dramat. Byłam w szpitalu od godziny 7.30! Śniadanie zjadłam sobie w domu, jednak mimo wszystko - przez cały dzień dostałam ok 900kcal. To stanowczo za mało! Zgodnie z zasadami dobrego żywienia powinnam przyjmować minimum 1350 kcal, aby normalnie funkcjonować (skąd to wiem? odsyłam do tego postu).

Co więcej - rozkład makroskładników jest naprawdę fatalny. Kiedyś licząc sobie ile powinnam przyjmować poszczególnych składników wyszły mi następujące wartości - ok 140-160g węglowodanów, ok 50-55g tłuszczu oraz ok 100-120 g białka. 
Podczas tego dnia dostałam 141g węgli, tylko 25g białka (w dodatku średnio wartościowego !!!) i 29g tłuszczu - też niezbyt korzystnego, bo głównie pochodzącego z majonezu czy śmietany w zupie...

Dzień drugi - tutaj otrzymałam tylko kolację + kroplówki (które wraz z jedzeniem przyniesionym mi przez Chłopaka utrzymały mnie przy życiu). 
  • 2 kromki chleba
  • masło
  • szynko-podobne coś (2 plastry)
  • sałatka składająca się z minimalnej porcji sałaty lodowej i ok połowy pomidora
  • herbata (znów słodzona)


Chyba nie muszę omawiać przedstawionego posiłku... Dodam tylko, że był to posiłek po operacji po 24h na czczo. Tak właśnie miałam odzyskać siły. 

No i trzeci, ostatni dzień i tylko jeden posiłek - śniadanie, w którym znalazła się powalająca ilość warzyw.
  • 3 kromki chleba
  • 2 plasterki szynko-podobnego czegoś
  • ogórek kiszony
  • ryż na mleku
  • masło


Plus - w końcu trochę więcej kalorii. Może służba zdrowia wie jednak, że śniadanie to najważniejszy posiłek podczas dnia. Było też trochę więcej białka (ok 18g), jednak szczerze to wątpię, że było go aż tyle w tym dziwnym szynkowym wyrobie. Reszta też nie jest zbyt wartościowa. :)

Nie jadłam ani razu drugiego dania. Oczywiście zmieniłoby one rozkład kaloryczny i rozkład makroskładnikow, jednak jego jakość także pozostawiała wiele do życzenia, Podpatrzyłam, że był to około 1 ziemniak, kawałek mięsa (jakaś pieczeń z ciemnym sosem?) + minimalna porcja kapusty kiszonej. Następnego dnia nóżka z kurczaka, znów ziemniak + jakaś surówka. 

Podsumowując - Polak wracający do zdrowia w szpitalu ma trochę ciężko. Na szczęście mogłam jeść inne rzeczy przyniesione mi z domu, jak np. owoce. Szpitalne jedzenie opiera się głównie na niezbyt wartościowych posiłkach, a osoby zdrowo się odżywiające mogą mieć pewien problem - co z warzywami? Czemu jest ich tak mało? Czemu nie dostanie się chociaż jabłka/pomarańczy/nektarynki? Co z witaminami? Ja leżałam tam bardzo krótko, jednak nie wyobrażam sobie odżywiać się tak przez np. tydzień lub dwa. 
Co więcej - herbata dołączana do posiłków była od razu dosładzana, co jest dla mnie kompletną głupotą. Pierwszego dnia się na to nabrałam, następnego dnia za herbatę podziękowałam, bo nie jestem przyzwyczajona do takiego napoju. 
Zatrważające jest to, że takie posiłki dostają osoby chore, które z założenia potrzebują dobrego, rozsądnego i zbilansowanego pożywienia. Podobne porcje dostają także kobiety na porodówce, co jest dla mnie naprawdę żalosne.

A Wy jakie macie doświadczenie z jedzeniem szpitalnym?


Komentarze

  1. Teraz chętnie zobaczyłabym co jedzą więzniowe. znając życie warunki jedzeniowe dużo lepsze. Rozumiem, że nie ma na nic pieniędzy, ale jak ktoś ma wrócić do formy skoro jedzenie pozostawia wiele do życzenia? Jedyna nadzieja w bliskich. Osobiście nigdy nie miałam styczności ze szpitalnym jedzeniem, ale przyjaciółka studiująca dietetykę miała praktyki w szpitalu i czasami słysząc te opowieści o jakości jedzenia robiło mi się słabo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że stawka "jedzeniowa" więźnia jest wyższa niż chorego w szpitalu.
      Co więcej, wyobraźcie sobie, że więzień musi otrzymać chleb jednodniowy, po w świeżym nie da się rozsmarować masła..
      Patologia jakaś! Więźniowie powinni tyrać i do tego dostawać to coś, co jest w szpitalach.
      Byłam w szpitalu kilka lat temu, byłam jeszcze dzieckiem, leżałam na oddziale dla dorosłych i porcje jak dla mnie były wtedy wystarczające, ale czy pełnowartościowe? Trudno powiedzieć.

      Usuń
  2. Faktycznie idealne warunki by powrócić do zdrowia- coś strasznego...

    OdpowiedzUsuń
  3. Niedawno byłam w szpitalu i leżałam tylko trzy dni, dzięki Bogu tylko trzy. Co mnie zaciekawiło to to iż jednego dnia śniadanie składało się z chleba, masła i dżemu ( chleba było sporo dodatków jak na lekarstwo) następnego dnia na śniadanie był już tylko sam chleb!!!!
    Obiady to były zwykle wodniste zupy typu nic. Tak to nikt nie zdoła wyzdrowieć :/ Pozdrawiam obyśmy nie chorowali !!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy byłam w szpitalu po urodzeniu synka, to pomijając wartość odżywczą tych posiłków, najgorsze było dla mnie to, że śniadanie było ok 8-9, obiad o 12, a kolacja 16-17. Te 15 godz między kolacją a śniadaniem to jakaś paranoja.

    A tak poza tym w jakim programie wyliczasz kaloryczność i wartość odżywczą?:>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda! Tutaj obiad ok 13 i kolacja ok 17-18. Potem sama coś ok 20.30 jeszcze jadłam ;)
      A używam ilewazy.pl ;)

      Usuń
  5. Widze że blog ciekawy ale chyba na nim nie zarabiasz. A możesz zarobić całkiem nieźle promując produkty związane ze zdrowiem , szkoda żeby ruch na twojej stronie się marnował, jak możesz dorobić sobie niezłą pensję, wpisz sobie w google - spieniężanie stron o zdrowiu i urodzie

    OdpowiedzUsuń
  6. No, super posiłki. Mnie zawsze sam widok talerzy nie zachęcał do jedzenia, a to, co na talerzu, kazało instynktownie kupić sobie coś lepszego. Dlatego pobyt w szpitalu nie napawa dobrym nastawieniem...

    OdpowiedzUsuń
  7. jest ok. w szpit.się lezy a nie pracuje.
    chłop donosił jedzenie? czyli oszukałas nas na ilości kcal

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W szpitalu człowiek ma powrócić do zdrowia. I co z tego, że się leży? Jest coś takiego jak podstawowa przemiana materii ( http://kochacsiebie.blogspot.com/2013/10/potrzeby-energetyczne-czyli-jedz-tyle.html - do poczytania). I mogę leżeć 24h i nawet nie ruszyć się do toalety, ale mój organizm i tak potrzebuje energii - serce musi bić, a płuca oddychać.
      I całe szczęście, że "chłop donosił jedzenie", bo inaczej byłoby po prostu niezdrowo, a chyba nie o to chodzi w szpitalu?

      Usuń

Prześlij komentarz

Podziel się swoją opinią :)
Dziękuję za każdy komentarz. Jest mi niezwykle miło, że poświęciłeś mi czas.

Popularne posty