Psychodietetyczne czwartki - głód, zachcianka czy ochota?

To już postanowione - zdecydowałam się na czwartki z psychodietetyką. Co tydzień będziecie mogli przeczytać posty właśnie o tej tematyce. Pierwszy taki post pojawił się już tydzień temu, jeśli go nie przeczytaliście klik tutaj.

Wstajesz rano - jesz śniadanie.  Wieczorem oglądasz tv i nagle musisz coś zjeść, przed okresem jak cień chodzi za Tobą wizja pysznej czekolady. Jemy z wielu różnych powodów. Czasem jemy bo jesteśmy głodni,  czasem bo mamy na coś ochotę,  a czasem mamy pewne zachcianki. Jak to rozróżnić?


Głód to najlepszy wyznacznik tego,  czy powinniśmy spożyć jakiś posiłek.  Burczenie w brzuchu, uczucie pustki lub też wrażenie, że wszystko w środku się przewraca - to jest właśnie to zjawisko, które zna każdy z nas. Najczęściej robimy się głodni po ok 3 godzinach od ostatniego posiłku. Zależy to oczywiście od jego obfitości, a także od naszych indywidualnych predyspozycji. Aby uniknąć tego uczucia, a przy okazji zadbać o naszą linię i zdrowie warto jeść regularnie. 5 posiłków będzie naprawdę dobrym rozwiązaniem, które bedzie strzegło nas przed podjadaniem.

Chyba, że... pojawi się zachcianka. Nie jest ona związana z fizjologiczną potrzebą jedzenia, a raczej z różnymi trudnymi emocjami lub też ograniczeniami, którzy sami sobie stawiamy. Jeśli czujesz niepokój, jedzenie (a szczególnie jakiś jego określony rodzaj) jest pokusą, jesteś spięta i odczuwasz nieprzyjemne rzeczy w ustach i gardle to zapewne zachcianka. Oczywiście o wiele łatwiej poradzić sobie z nią jeśli nie jesteśmy głodni,  jednak warto zastanowić się skąd się ona wzięła.  Czy jest to racjonalny wybór?  A może jesteś przed ważnym egzaminem lub pokłóciłaś się z mężem? A może postanowiłaś sobie, że jesteś na diecie i nie możesz zjeść nic słodkiego? Zakazany owoc smakuje przecież najbardziej.

Pojawia się jednak jeszcze ochota. Właśnie zjadłaś solidną porcję przepysznego obiadu. Co prawda czujesz już, że jesteś pełna, ale posiłek był tak smaczny, że masz ochotę jeszcze sobie dołożyć. Ochotę najlepiej przeczekać. Dodatni bilans kaloryczny niezbyt nas interesuje. Pomyśl wtedy, że Twoj brzuch wcale nie chce już więcej. Ba! Może mu to nawet zaszkodzić.

Gdy następnym razem sięgniesz po jedzenie zastanów się nad powodem, dla którego to robisz.  Jeśli Twoj organizm nie domaga się posiłku to bez sensu mu go dostarczać na siłę. Racjonalne myśli mogą nam pomóc. Są też oczywiście pomocnicze działania, które możemy stosować gdy nasz rozum nas zawodzi i nie wystarcza myślenie o przyczynach i konsekwencjach. O tym jednak innym razem.

Komentarze

  1. ja nie uznaję zachcianek - nie ma! choćby nie wiem co, nie ma podjadania :D

    OdpowiedzUsuń
  2. determinacja pozwala mi na opanowanie zachcianek :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam wszystkie trzy, a z zachciankami mam największy problem!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasem taką zachciankę warto zapić wodą. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Od jakiegoś czasu już rozróżniam kiedy jestem naprawdę głodna, a kiedy mam po prostu jakąś ochotę na coś słodkiego. Ostatnio dużo stresów sprawiło, że prawie codziennie marzyłam o czekoladzie, ale świadomie się powstrzymywałam. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja mam czasami problem z rozróżnieniem głodu od pragnienia;p a zachciankom czasem ulegam- chociaż wiem, że nie powinnam.... no ale co zrobić...
    Już się nie mogę doczekać kolejnego czwartkowego wpisu :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Podziel się swoją opinią :)
Dziękuję za każdy komentarz. Jest mi niezwykle miło, że poświęciłeś mi czas.

Popularne posty