Chcesz tego? A może tylko mówisz, że chcesz?
Każdy w swoim życiu ma etap kiedy chce coś zmienić. Na początku stycznia siłownie i dietetycy przeżywają prawdziwe oblężenie, a ludzie mają w swoich głowach wizję lata, gdzie biegają skąpo odziani po plaży z pięknymi, wyrzeźbionymi ciałami. Jeśli ktoś ma nadwagi trochę więcej - myśli o tym, żeby się nad wodą w ogóle pokazać. Czas weryfikuje jednak nasz zapał, ale także weryfikuje czy nasz cel naprawdę był naszym celem.
Zastanów się teraz nad sytuacjami z przeszłości. Postanowiłaś coś, przez chwilę trzymałaś się swych założeń, aż nagle zaczęły pojawiać się momenty z opuszczonymi treningami, wieczory z chipsami w garści. Na początku sporadycznie, potem co raz częściej, aż w końcu Twoje "marzenia" legły w gruzach. To co udało Ci się zrzucić zaraz przybrałaś z powrotem, poddałaś się, a za rok spróbowałaś ponownie.
Co teraz?
Jeśli mam być szczera - sytuacja może się powtórzyć. Może znów Twój zapał będzie tym słomianym, a Ty znów zawiedziesz się na samej sobie. Jak temu zapobiec?
Pomyśl - czy naprawdę chcesz dojść do swojego celu? Czy naprawdę jest on Twoim celem? Dlaczego nim jest? Robisz to dla siebie, czy dla mody? Jeśli dla siebie to tylko dla wyglądu, czy też dla zdrowia? A może tak naprawdę jest Ci wygodnie tak jak jest?
Czy wiecie, że wiele osób otyłych nie może schudnąć, bo tak w głębi serca tego nie chce? Czasami wiąże się to z jakimiś profitami. Takie osoby tłumaczą się przed sobą - to, że nie udaje mi się w życiu to wina mojej wagi. Nie muszę dbać o siebie, bo i tak jestem gruba. Po co mam szukać pracy, jeśli nikt nie da jej takiemu spaślakowi? Możliwości jest mnóstwo, skutek jeden - nie chudniemy, bo tego nie chcemy. Pomimo, że na zewnątrz po raz n-ty mówimy - chcę się zmienić, to nie jest to nasz prawdziwy cel.
Nie zrealizujesz swoich postanowień jeśli ich naprawdę nie chcesz zrealizować. Pamiętaj o tym!
Zastanów się raz jeszcze - czy naprawdę tego chcesz, czy tylko mówisz że chcesz? Jeśli to Twój cel w 100% to uda Ci się. Będą słabsze momenty, chwile słabości, ale na końcu osiągniesz go. Jeśli natomiast ważniejsze będzie dla Ciebie szukanie wymówki - przykro mi. Nic nie osiągniesz.
Mam nadzieję, że choć trochę Was zmotywowałam, bo przyznam Wam się - że sama sobie pomogłam. Uświadomiłam sobie czego chcę naprawdę, a co jest wyimaginowanym celem.
Na koniec zapraszam Was do dołączenia do całorocznego wyzwania, którego jestem inicjatorką, tutaj link do wydarzenia na facebooku.
Dodatkowo chcę Was zachęcić do udziału w różnych akcjach charytatywnych. Oczywiście nie jest to obowiązek, część osób nie lubi pomagać, albo ma już jakieś swoje konkretne akcje, w których uczestniczy. Może jednak znajdzie się tu osoba, która chciałaby pomóc, jednak nie wie komu. Oto moja propozycja: może macie kilka zbędnych złotych, które przeznaczycie na coś niepotrzebnego (batonik, cola, kolejna bluzka), a które mogę bardzo pomóc komuś innemu?
Strasznie teraz dużo akcji z tymi wyzwaniami. Albo zrób jakies 50 rzeczy, albo np. nie jedz cukru przez miesiąc. To bardzo motywacyjne z kims cos robic. Ale co gdy ten zapał zacznie spadac?
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący post.. trafiający w sedno :)
OdpowiedzUsuńWymówki czasem się wkradają, ale marzenia są najważniejsze! ♥
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, nominowałam Cię do Dobrych Myśli. Zapraszam po więcej info na bloag: http://keepdestination.blogspot.com/2015/01/dobre-mysli.html
wg mnie wymówki są dla słabych charakterów. Oczywiście do wszystkiego trzeba dojrzeć, ale stosowanie wymówek jest po prostu prostsze. W zeszłym roku wystartowałam w triathlonie - wszyscy mówili - to nie dla kobiet, jesteś mała, nie dasz rady. Oczywiście miałabym mnóstwo wymówek, żeby tego NIE ZROBIĆ. Ale udało się.
OdpowiedzUsuńWażne jest postawić sobie cel - niekoniecznie tych celów musi być dużo - może warto zacząć od - poprawię swoją kondycję i będę mogła np. przebiec 3km. Potem powoli, sukces za sukcesem, cel za celem:) z pewnością jeśli się tylko chce i wierzy w siebie to się uda :)