Po co żyjesz?

Ostatnio nachodzi mnie wiele refleksji. Tak tez było we wtorek, kiedy na fanpage'u napisałam takiego oto posta:

Zauważyliście na jakich chwilach w życiu się skupiamy?
Czekamy na ważne szczęśliwe "uroczystości". Narodziny, urodziny, śluby, skończenie studiów, rocznice, atrakcyjne wyjazdy. Bardzo angażujemy się też w trudne momenty - choroby, straty, problemy z pieniędzmi itd.
Często jednak trudno nam żyć tu i teraz. W tym właśnie momencie. W każdym normalnym/przeciętnym/zwykłym dniu. Nie doceniamy małych chwil radości - dobrej kawy, ciekawej książki, uśmiechu na twarzy bliskiej osoby, ciekawego filmu, chwili relaksu, zachodu słońca. Dążymy do czegoś wielkiego nie zauważając, że szczęście i dobre życie może być właśnie w tym momencie.


Okazało się, że wiele osób się ze mną zgadza. Zauważamy to, że nie potrafimy żyć tu i teraz. I stąd moje pytanie - po co żyjesz?


Jeśli czekamy na wielkie momenty, to czy one są sensem Twojego życia?
Jeśli nagle na świecie przestalibyśmy obchodzić urodziny, nie świętowalibyśmy ślubów, nie obchodzilibyśmy rocznic czy nagle Twoje życie przestałoby mieć sens?

Śmiem wątpić. 

Zastanawiałeś się po co żyjesz? Czy żyjesz dla kogoś, czy dla siebie? Żyjesz dla wielkich rzeczy, czy dla małych codziennych drobnostek?

Ja już wiem, że nie żyję dla balonów, confetti i serpentyn. Nie żyję dla dat i kalendarza. Nie żyję po to by wiecznie planować.

Żyję po to by móc korzystać z każdej chwili. Żyję dla uśmiechu mojego brata, żyję dla chwili spędzonej z moją rodziną, żyję żeby upiec tort, żyję żeby przeczytać książkę, żyję żeby pójść na spacer, żyję żeby pokarmić kaczki, żyję żeby się pouczyć, żyję żeby ugotować dobrą zupę, żyję żeby po kłótni wyciągnąć jako pierwsza rękę na zgodę, żyję żeby poczytać i wypić kawę, żyję żeby pójść na sanki, żyję dla mnóstwa malutkich rzeczy, które nadają mojemu życiu sens. Bo jeśli nagle nie dostawałabym prezentów na urodziny - co by to zmieniło? Niewiele. Ale jeśli nie mogłabym czytać, pisać, myśleć, uśmiechać się, płakać, przeżywać każdą chwilę - zmieniłoby się wszystko. 

Komentarze

  1. Dokladnie tak..zgadzam się z każdym słowem. Nie potrafimy ( ja często również) doceniać naszej zwyklej prostej codzienności. A szkoda. P.S aktualnie żyje od drzemki do drzemki mojej 5-miesięcznej córci ktora daje mi nieźle w kość;)pozdrawiam. Karolina

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieco ponad rok temu, po kilku ciężkich dla mnie życiowych sprawach, dopiero uświadomiłam sobie, jak ważna jest radość z drobnych rzeczy, takich codziennych spraw. Nikt nie ma życia usłanego różami i to nie jest tak, że trzeba czekać, aż kiedyś w końcu stanie się coś wielkiego. Bo możemy się tego po prostu nie doczekać. Tak jak Ty żyję chwilami, momentami, pięknymi wspomnieniami i doceniam po prostu to, że żyję, że mogę się śmiać i płakać, ale po prostu jestem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie, często ciężko widzieć sens w codziennych czynnościach, w naszym zwykłym codziennym życiu.. Myślę , że aby doceniać chwilę i jak najlepiej każdą wykorzystać potrzeba stale sobie przypominać jak wielką wartością jest życie a niestety nie każdy tak potrafi .

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo ważne pytania, na które ludziom często brak czasu by dać odpowiedzi :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawy wpis :D Super się czytało :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Podziel się swoją opinią :)
Dziękuję za każdy komentarz. Jest mi niezwykle miło, że poświęciłeś mi czas.

Popularne posty