Dzień offline

Jednym z zadań, które wymyśliłam dla uczestników Wyzwania z "Kochać siebie" jest "Bycie tu i teraz". Jak wiadomo - nie jest to jednak proste. Nasze myśli ciągle uciekają - do przeszłości, przyszłości i świata wirtualnego.

No właśnie - zastanawialiście się kiedyś jak świat internetu Wami zawładnął? Jak często korzystamy z tego dobrodziejstwa, które czasem potrafi być jednak naszym przekleństwem? Czy obserwujecie ile czasu marnujemy na bezsensowne scrollowanie mediów społecznościowych? Jak bardzo jesteśmy uzależnieni od informacji z sieci?
Ja niestety (a może właśnie na szczęście) co raz częściej zaczęłam zauważać jak wielką rolę odgrywa internet w moim życiu.
Stąd pomysł na mini zadanie i jeden dzień offline.



Dzień offline był wczoraj. I od razu mówię, że nie był to dzień w 100 % bez dostępu do internetu.

Dlaczego? 

Jestem świadoma, że nałogu nie da się rzucić ot tak.
Jestem świadoma, że niektórym osobom internet potrzebny jest do pracy.
Jestem świadoma, że w dzisiejszym świecie wielu rzeczy bez internetu po prostu nie da się załatwić.

Dlatego też zaproponowałam sobie i członkom wyzwania podzielenie dnia na czas "online-offline", czyli zaplanowanie sobie konkretnych przedziałów czasowych, kiedy korzystanie z internetu będzie dozwolone i czasu bez włączania internetu, z wyłączonym wi-fi i z wyłączonymi danymi. Jeśli ktoś musi korzystać z internetu w pracy to poprosiłam o korzystanie z niego wyłącznie w celach zawodowych, a odwiedzanie stron prywatnych tylko w zaplanowanych wcześniej godzinach.
Stwierdziłam, że do odważnych świat należy i zaproponowałam też, że można spędzić bez internetu całą dobę.

Sama nie byłam w stanie odważyć się na cały dzień bez internetu. Dlatego zaplanowałam sobie, że będę online w godzinach: 11.30-12.00 + 16.00-17.00 + 20.30 - 21.30. Ktoś może powiedzieć - co to za dzień bez internetu jak poświęciłam już w planach na niego aż 2,5 h, prawda? Ale już mówię o co chodziło.
Nie chodziło o to, żeby te godziny całkowicie spędzić w wirtualnym świecie, ale że w tych godzinach mogę tam zajrzeć, coś sprawdzić, włączyć dane w telefonie i zareagować na powiadomienie z któryś z mediów społecznościowych.

Opiszę Wam teraz mój dzień, a na końcu napiszę jak oceniam samą siebie i jakie przemyślenia mi towarzyszą.

Gdy rano wstałam automatycznie zerknęłam na telefon (uzależnienie i nawyk), ale po chwili przypomniałam sobie, że już przed snem wyłączyłam dane, żeby żadne powiadomienie mnie nie kusiło.
Telefon odłożyłam i zajęłam się życiem tu i teraz - czyli tym co powinnam.
Wypiłam wodę z cytryną i miodem, zrobiłam sobie pyszne śniadanie, poczytałam książkę, wypiłam herbatę, chwilę poćwiczyłam nogę i nagle była 11.30. Postanowiłam po raz pierwszy sprawdzić co słychać w wirtualnym świecie. I chociaż przez chwilę pomyślałam sobie, że może w ogóle tam nie zaglądać, to chęć była silniejsza.

Sprawdziłam pocztę, odpisałam na wiadomości, zajrzałam na portal informacyjny, szybko przejrzałam Facebooka, Instagrama, Bloggera, Snapchata i po 20 minutach znów odcięłam się od internetu.
Następnie wyszłam z domu załatwić parę spraw i wróciłam do niego około 15.00. I tutaj pierwsza klapa - nie powstrzymałam się, żeby poczekać do godziny 16 i na chwilę włączyłam dane. Co prawda - "siedziałam w internecie" tylko około 5 minut, ale jednak złamałam własną zasadę.
Gdy przyszła godzina, w której mogłam znów być online to włączyłam komputer - zaplanowałam publikację posta na Wyzwaniu, znów sprawdziłam media społecznościowe i pocztę i po 15 minutach wyłączyłam się z sieci.
Trochę porysowałam, poszliśmy do kina, po powrocie wzięłam się za gazetę i książkę i dopiero o 21.00 postanowiłam zajrzeć co w sieci piszczy. I wiecie co? Nic ciekawego :) Dlatego już po kilkunastu minutach wyłączyłam internet i powróciłam do świata żywych.

Jak oceniam siebie podczas tego dnia?
Daję sobie mocną 4. Niestety nie udało mi się być offline cały dzień, czego zresztą się spodziewałam. Nie udało mi się też być online tylko w wyznaczonych wcześniej godzinach - dlatego obniżyłam sobie ocenę. Według mnie jednak na plus zasługuje fakt, że podczas dozwolonego czasu nie siedziałam ciągle przy telefonie/komputerze tylko sprawdziłam co chciałam i po prostu się wylogowałam.

Jak oceniam swój dzień?
Dzień oceniam bardzo dobrze. Chociaż chwilami pojawiały się myli - ciekawe co tam słychać, jakie zdjęcia dodali znajomi, co dzieje się na grupach w których jestem, czy coś mnie nie omija -  to po chwili powracał głos rozsądku mówiący - co ma Cię omijać? Przecież Ty jesteś tu i teraz i masz swoje życie obok, a nie za szklaną szybą.
Dzięki temu małemu odwykowi zauważyłam też jak długi jest dzień i ile rzeczy można podczas niego zrobić. Można załatwić sprawy, poświęcić czas na hobby, na czas dla męża, na rozrywkę, na odpoczynek, na szczere rozmowy ze znajomymi. To naprawdę wielki plus.

Jak oceniam życie bez internetu?
Z jednej strony - super ze względu na rzeczy, o których napisałam powyżej. Ale z drugiej strony nie było to proste.
Postanowiliśmy iść do kina - no i jak tu teraz sprawdzić co grają, jak nie w internecie? :)
Postanowiłam narysować groszek pachnący (jeśli jesteś ciekawy dlaczego akurat groszek to przeczytaj o wyzwaniu, do którego dołączyłam), ale przyznam się Wam szczerze - nie miałam zielonego pojęcia jak ten groszek wygląda no i gdzie miałam to sprawdzić?
Postanowiłam zaplanować sobie jadłospis na najbliższy tydzień i zabrakło mi inspiracji. Już kusiło mnie sprawdzenie przepisów w internecie na ulubionych blogach, ale przypomniało mi się, że mam przecież w domu papierowe książki z przepysznymi przepisami - zostałam uratowana :)

Co dalej?
Myślę, że ten dzień uświadomił mi jeszcze bardziej, że internet naprawdę odgrywa wielką rolę w moim życiu. Dlatego chciałabym to trochę zmienić. Nie mówię, że nagle będę ciągle offline, albo będę online tylko w wyznaczonych godzinach, myślę jednak, że małymi krokami będę się oduzależniać.
Pierwszy krok - poranki i wieczory bez wirtualnego świata, żeby móc bardziej celebrować codzienność.
Mam też zamiar od czasu do czasu powtarzać sobie taki detoks, żeby ostatecznie za jakiś czas jeden dzień w tygodniu zawsze spędzać bez internetu.

A czy Ty umiesz się wylogować?

Komentarze

Popularne posty